Tym razem to nam przypadło wymyślanie tematu Winnego wtorku. Postanowiliśmy zachęcić wtorkowiczów do napisania o winach, które kojarzą się z początkami winiarskiej przygody.
Dobrze pamiętamy tą butelkę cabernet sauvignon, kupowaną niejednokrotnie podczas półrocznego pobytu we Francji, będącą inspiracją do stawiania pierwszych kroków w świecie wina. Nie zapomnieliśmy też o Gavi, którego próbowaliśmy na pierwszej w życiu degustacji. Bohaterem dzisiejszego wpisu nie będzie jednak, ani cabernet (który, niezależnie od pochodzenia, rzadko gości w naszym domu), ani cortese. Wybraliśmy Vinho Verde, które kojarzy nam się z pierwszą winiarską podróżą. Oczywiście podróżnicza natura sprawiala, że od kiedy sie znamy wykorzystywaliśmy wszystkie okazje do krótszych i dłuższych wycieczek, ale to Portugalia była pierwszym krajem, który odwiedziliśmy zaopatrzeni w (skromniutki, ale jednak) bagaż wiedzy o winie. Jak to w trakcie takich podróży bywa, wróciliśmy stamtąd bogatsi o całkiem nowe spojrzenie na (wówczas słabo przez nas znane) portugalskie wina. To w Lizbonie dowiedzieliśmy się, że Vinho Verde niekoniecznie musi być białe…bo po raz pierwszy trafiliśmy na czerwone Verde. Pierwsze spotkanie, było przeżyciem dość ekstremalnym. Tym, którzy nigdy nie próbowali czerwonego Vinho Verde napiszemy, że nie bez powodu bywa ono porównywane do picia asfaltu (z tego co sobie przypominamy – dość kwaśnego!). Pierwsze podejście do czerwonego Verde nauczyło nas też tego, że warto je jednak schłodzić przed wypiciem…
Od czasu wizyty w Lizbonie minęło kilka lat, nasza wiedza i doświadczenie znacznie się zwiększyły, ale w Polsce z czerwonym Verde spotkaliśmy się tylko raz.
Ostatnio natomiast trafiliśmy na różowe Vinho Verde. Nie bylibyśmy sobą rezygnując z możliwości spróbowania tak ciekawej butelki. Otworzyliśmy ją, wspólnie z rodziną w jeden z najcieplejszych letnich dni i okazała się idealna. Wino smakowało zarówno nam jak i naszym gościom. Początkowo pachniało drożdżami, ale po chwili aromat ten ustąpił miejsca lekko landrynkowym aromatom truskawek i wiśni. Lekkie bąbelki utrzymywały się dość długo w kieliszku. W ustach pojawia się leciutka, przyjemna słodycz, ale dominuje bardzo przyjemna, owocowa kwasowość i sporo czerwonych owoców (maliny, truskawki, wiśnie).
Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o Vinho Verde i regionie z którego pochodzi posłuchajcie naszej rozmowy z Manuelem Maioral.
Opisywaną dziś butelkę kupiliśmy w Winnicach południa, jest też dostępna w sklepie internetowym, Cena: 35 zł.
Komentowane przez Gosia Partyka
Kilka słów o winach pomarańczowych
Dziękuję za uważną lekturę! Już poprawiam :) ...
Wachau i najstarsza winiarnia w Austrii – rozmowa z Christine Saahs z Nikolaihof
Dziękujemy za komentarz. Rzeczywiście Neuburger jest też ...
O zaskakującym Gewurztraminerze
Przy odrobinie wysiłku dało się zrozumieć o co chodzi ;)
O zaskakującym Gewurztraminerze
Poprawione, dzięki za czujność!
Niełatwa przyjaźń z Bagą – Niepoort
Co prawda w Portugalii nie mieszkamy, ale bardzo lubimy ten ...