Karakterre – skojarzenia z charakterem to dobry trop. Charakter – nie tylko win, ale też osób, które je robią mogłam poznać podczas wydarzenia o tej nazwie. 

Oranżeria Pałacu w Eisenstadt

Marko Kovac

Pomysłodawca – Marko Kovac pochodzi z Chorwacji. Bliskość pogranicza słoweńsko-włoskiego  – Colio, Brdy i Friuli sprawiły, że wina naturalne, niskointerwencyjne czy pomarańczowe, poznał wcześniej niż konwencjonalne Bordeaux czy Burgundię.

Do świata wina trafił po kilku latach spędzonych w marketingu – pracując, między innymi dla Komisji Europejskiej. Wiedział jednak, że nie chce spędzać życia w dużych firmach, czy organizacjach. Motywacją do zmiany było – jak to często bywa – spotkanie. Kilkanaście lat temu postanowił wraz z przyjaciółmi poznać winiarzy spoza jego rodzinnej Chorwacji. Wyruszyli więc w kierunku Austrii, gdzie, niemal przypadkiem trafili do zupełnie wówczas nieznanego winiarza – Seppa Munstera. Sepp był wtedy mało rozpoznawalny nawet w Austrii, a jedynym krajem eksportu była dla niego…Japonia. Równie zdziwiony brakiem popularności winiarza, jak i zachwycony jego winami Marko, postanowił pomóc Munsterowi zdobyć rozpoznawalność w Europie. Wkrótce zdał sobie sprawę, że winiarzy podobnych do niedawno spotkanego Austriaka jest więcej. 

Dlatego postanowił zorganizować Karakterre – wydarzenie, które miało promować niewielkie, rodzinne winiarnie.  Marko, w wywiadach nie ukrywa, że jego pomysł był też inspirowany imprezami skupiającymi producentów win naturalnych, takimi jak RAW. 

Wszyscy winiarze, których spotkać można podczas Karakterre produkują wina zgodnie z zasadami produkcji organicznej, naturalnej lub biodynamiki. Żadne nie może mieć powyżej 50 mg/l siarczanów. Te zasady nie zmieniły się od pierwszego, zorganizowanego w 2011 roku w Wiedniu wydarzenia. 

Początkowo w Karakterre uczestniczyli producenci z różnych zakątków Europy.  Z czasem wydarzenie zmieniło jednak charakter i wśród winiarzy zaczęli dominować producenci z Europy środkowej i wschodniej. Zmieniła się też lokalizacja – tegoroczna edycja odbywała się nie w Wiedniu, a w położonym godzinę drogi pociągiem od stolicy Austrii, burenladzkim miasteczku Eisenstadt.

Część win prezentowanych w tym roku w oranżerii pałacu w Eisenstadt była mi znana wcześniej. Karakterre było jednak okazją do poznania ich producentów. Wymieniając kilku – tak było choćby z Peterem Korabem (którego wina importuje Zbyszek Gluza/wino z Moraw), Oskarem Maurerem (butelki znajdziecie w Wine&People), czy Meinklang (w ofercie Naturalistów).

Pranzegg – Martin Gojer i Marion Untersulzner

Byli też tacy, których spotkałam wcześniej, ale ich wina nie są jeszcze (?) dostępne w Polsce – a szkoda. Jednym z takich producentów jest Pranzegg. Wina Martina Gojera i Marion Untersulzner powstają w okolicach Bolzano. Jak to bywa z winami naturalnymi – nie znajdziecie wśród nich butelki z DOC Alto Adige na etykiecie. Matrin nie chce kontrolować win, tak by spełniały określone, ścisłe wymagania. Jak mówi – nie robi ich po to, by doskonale odzwierciedlały charakterystykę szczepu. Jednak, wina, które tworzy są czyste i eleganckie.

Znając je nie dziwię się, że jeden z niemieckich importerów, gdy dowiedział się, że w Pranzegg będzie powstawać vino rossato frizzante o nazwie… Miauu, z kotem na etykiecie, zastanawiał się czy to przypadkiem nie żart. Okazało się, że zupełnie nie. Wino jest świeże, pełne nut czerwonych owoców przeplatających się ze skalistą mineralnością. Nawet jeśli nie było to zamysłem autora – w ciemno można w nim wyczuć lagrein – szczep z którego powstało. Kocia etykieta zupełnie nie przeszkodzila mu trafić do gwiazdkowych restauracji, ale zapewniam Was, że jest też dobrym towarzyszem pikników – na przykład w wiedeńskim parku przy pałacu Hofburg. 

Schödl – Mathias, Victoria i Leonhard Schödl

Leonhard i Vitoria

Drugim, spośród znanych mi producentów, których wina nie były (w czasie Karakterre) dostępne w Polsce jest rodzina Schödl. Ci, którzy zaglądają na enowersytetowy instagram i facebooka mogą już to wiedzieć. Pisałam o nich także w konkursowym artykule dla Jancis Robinson. 

Rodzinę Schödl poznałam w czasie jednej z pierwszych wizyt w Weinviertel. Mathias – najstarszy z rodzeństwa, stopniowo przejmował wtedy pracę w winnicy i winiarni od ojca. Pracę w rodzinnej winiarni przeplatał z praktykami za granicą. W ciągu kilku następnych lat  dołączył do niego młodszy brat (Leonhard) i siostra (Victoria). Od początku było wiadomo, że zmiana zbliży ich do produkcji win naturalnych (a wkrótce także- biodynamicznych). Jednym z ciekawszych doświadczeń jest też przyglądanie się jak wraz ze zmianą pokoleń i sposobu produkcji zmieniają się ich wina. 

Od czerwca butelki z Weinviertel dostępne są w Polsce – importują je Terroiryści. Z dostępnych, szczególnie warto spróbować soczystego wina pomarańczowego – Free your mind (Grüner Veltliner (70%) i Scheurebe (30%). Do moich ulubionych należą jednak Sekty (wina musujące produkowane metodą szampańską).  W pełni wytrawne (brut nature), czyste, przeplatające świeże, owocowe, grzankowo-brioszkowe i mineralne nuty . Blanc de blanc  to chardonnay i weissburgunder z wapienno-lessowych gleb. Rose natomiast powstało z pinot noir. Wino bazowe dojrzewało w dużych, dębowych beczkach, a po fermentacji w butelce spędziło 30 miesięcy na osadzie.  Mam nadzieję, że musiaki wkrótce dołączą do dostępnych win spokojnych.

Valentan – Simon i Metka Valentan

Winiarzem, którego wina poznałam dopiero na Karakterre był natomiast spokojny i nieco nieśmiały Simon Valentan. Wina Simona i Metki Valentan powstają w  słoweńskiej części Styrii, dokładniej – w  wiosce Malečnik, 4 km od Mariboru.  Reprezentujący trzecie pokolenie winiarzy w rodzinie, Simon zdecydował się rozpocząć produkcję win naturalnych gdy został ojcem. Przyznaje, że produkcja win, nazywanych czasem niskointerewncyjnymi nie jest łatwa. Tworzy je jednak z poczucia odpowiedzialności za planetę, która do nas należy i krórą zostawi następnym pokoleniom. Oprócz win, Simon czuwa  też  nad (również organicznymi) uprawami warzyw i owoców. 

Od bardzo niedawna butelki Valetan dostępne w ofercie Wine&people. Żadne z win nie jest “typową ekspresją szczepu”, każde spędziło trochę (mniej lub więcej) czasu na skórkach. Sauvignon (blanc) zachowało przykład kwasowość typową dla tej odmiany, ale 2 dni na skórkach sprawiły, że wino zamiast trawiastych, prezentuje kwiatowo-pigwowe aromaty. Chardonnay było natomiast macerowane 24 dni, a następnie dojrzewało w beczkach 10 miesięcy. Ziołowe aromaty przeplatają się z nutami suszonych owoców. Rainbow to z kolei  pomarańczowe wino z sauvignier gris – odmiany odpornej na choroby i dzięki temu – pozwalającej ograniczyć użycie środków ochrony roślin. Rainbow nazwę zawdzięcza tęczy, która często pojawia się nad winnicą w której rośnie ten szczep.

Przedstawiłam jedynie trzech winiarzy, ale zapewniam Was, że właściwie o każdej ze spotkanych podczas Karakterre osób mogłabym napisać osobną historię. Po to właśnie warto jeździć na wydarzenia skupiające producentów win naturalnych. Tutaj ważne są nie tylko wina, ale też ludzie. Spotkania i historie. Historie zupełnie innych niż te, które usłyszycie od speców od marketingu wielkich winiarni. Nie poznacie tutaj właścicieli-perfekcjonistów, którzy na pstryknięcie palcem kupują nowe posiadłości w kolejnych apelacjach i eksportują 97% swoich butelek.  Usłyszycie za to, czasem zupełnie współczesne, płynące z serca historie opowiedziane przez niezwykłych i nie próbujących udawać perfekcyjnych ludzi. 

Do Austrii podróżowałam na koszt własny.

* Karakterre odbywa się też w USA