W tym roku i nas odwiedził św. Mikołaj. Dostarczył paczuszkę, której kształt nie pozostawiał złudzeń co do zawartości i pomknął w dalszą drogę. Mikołaj najwyraźniej uznał, że byliśmy grzeczni w tym roku, bo w prezencie dostaliśmy wino z jednego z naszych ulubionych szczepów – rieslinga.
Odmiana ta pojawiała się już niejednokrotnie w naszych wpisach i rozmowach z producentami. Tym razem do naszych kieliszków trafił riesling znad Mozeli.
Jest to pierwszy szczep o którym wspominają średniowieczne niemieckie dokumenty handlowe. Ceniony przez lata, w XX wieku, z powodu swojego późnego dojrzewania i coraz silniejszych trendów faworyzujących wina beczkowane, stracił popularność (więcej napisaliśmy o tym tutaj).
Na szczęście, mimo mniej sprzyjających warunków, wielu mozelskich producentów pozostało wiernych rieslingowi. Był wśród nich również Fritz Haag, dziadek producenta wina, które dziś chcielibyśmy Wam zaprezentować. Do dziś riesling pozostaje jedynym szczepem uprawianym w jego winnicach.
Degustowane przez nas wino prezentuje wszystkie cechy, które dobry mozelski riesling mieć powinien. Wino jest bardzo aromatyczne, kwiatowe, lekko mydlane aromaty przechodzą w nuty białych owoców, wyczuliśmy w nim też leciutki zapach drożdży. W ustach – bardzo wytrawne. Kwasowość, jak na rieslinga przystało, wysoka, cytrynowa. Wino jest bardzo mineralne (krzemienno-słone), znajdziecie w nim też nieco smaku zielonego jabłka i białej brzoskwini. Smak długo pozostaje w ustach.
Mikołaj idealnie trafił w nasz gust! Dziękujemy!
Zajrzyjcie co dobrego otrzymali w tym roku inni blogerzy:
1 Pingback