Słowacja i wino – te słowa nadal nieczęsto idą w parze. Mimo, że przez wieki, uwarunkowania klimatyczne i kulturowe sprawiały, że to na terenie dzisiejszej Słowacji powstawało więcej wina, niż na sąsiednich Morawach. Przez 40 lat komunizmu winogrodnicy uprawiali winorośl dla dużych, zarządzanych przez państwo winiarni. Winnice były niezależne od winiarni i rzadko kiedy zdarzali się producenci wina posiadający własne winnice. 

W latach 90 większość z ludzi stojących za produkcją wina (lub uprawą winorośli) na Słowacji stanęła jednak przed wyborem opuszczenia winnic lub rozpoczęcia własnej produkcji – pomimo braku pieniędzy oraz szerszego zainteresowania. Przed odejściem od produkcji wina nie uchroniła Słowaków prowadzona w latach ‘90 polityka, gwarantująca lepsze ceny dla win od lokalnych producentów. Nic więc dziwnego, że powierzchnia zajmowana przez winorośl z 30 tys ha w 1990 roku zmalała o połowę w ciągu 30 lat. 

Gdy w  2004 roku Słowacja przystąpiła do Unii Europejskiej zakończyły się możliwości protekcjonalnej polityki wobec zagranicznych win. Jednocześnie jednak pojawiły się fundusze, pozwalające na wsparcie lokalnych małych winiarni, często prowadzonych przez pasjonatów, którzy rzucili lub łączyli pracę zawodową z opieką nad winoroślą i winem.  W ciągu 5 lat ustalono system apelacji i klasyfikacji win. Produkcja wina na Słowacji nadal jednak jest mniejsza niż lokalne zapotrzebowanie. Nic więc dziwnego, że jedynie niewielka część wina produkowanego na Słowacji trafia poza jej granice. Większość powstaje w małych, często – rodzinnych winiarniach. Rozpoczęcie produkcji niemal od zera i niewielka skala produkcji sprzyjają też tworzeniu win naturalnych. 

Na szczęście – niektóre z nich trafiają poza granice naszego południowego sąsiada.  

Jednym z nich jest Hrdza, powstająca w Milovin – winiarni założonej w 2015 roku przez dwóch braci – Tomasa i Marka Cielontko. Należąca do nich winnica nie jest duża (0.75 ha) i została założona w 2010 roku. Leży u podnóża Małych Karpat, w pobliżu miejscowości Svätý Jur – znajdującej się 15 km od Bratysławy. Miasteczko to jest miejscem, gdzie tradycje winiarskie były obecne przed 700 lat i można znaleźć w nim wiele starych (powstałych w XVII – XIX wieku) domów winiarskich. 

Obok dobrze znanych odmian, takich jak gruner veltliner czy welschriesling (znany na Słowacji jako riesling vlasky) w winnicy znaleźć też można Dunaj i Devin. Obie odmiany,  powstały w 1958 r w centrum enologicznym w Modrze – na Słowacji. Zostały zarejestrowane dopiero w 1997 roku. Czerwony szczep – Dunaj to krzyżówka muscat bouchet, blauer portugisera i sankt laurenta (lokalnie znanych jako muškát  bouchet, oporto i  svatovavrinecke). Biała odmiana – Devin zawdzięcza swoją nazwę ruinom zamku, leżącego niedaleko Bratysławy. Jest krzyżówką gewurztraminera (tramin cerveny) i roter veltlinera (veltlinske cervene) Najczęściej powstają z niej wina pełne, o niewielkim poziomie kwasowości i niezbyt aromatyczne.

Hrdza 2019, Milovin

Tomas i Marek połączyli devin z veltlinerem i welschrieslingiem. Hrdza powstaje w Milovin od 2017 roku, ale 2019 to pierwszy rocznik, który trafił do Polski, ze zmienioną, nową etykietą.

Hrdza to wino o średniej intensywności aromatów – kwiaty przeplatają się z nutami miodowymi, ziołowymi i nutką świeżej moreli. W ustach – średnia kwasowość, herbaciana tanina, nuty woskowe, świeża morela i nektarynka. Lekka słodycz bardzo dobrze zgrała się ze słodyczą dyni zapiekanej z suszonymi morelami, marchewką i dużą ilością przypraw. Czytelnicy Guardiana, w którym pojawił się przepis na to danie, skarżyli się podobno na długą listę składników. Nie polecam jednak zmniejszać ich ilości, szczególnie, że zimowe przyprawy doskonale pasują do dziś opisywanego wina.

Wino jest w Polsce dzięki Wine&people a przepis na dynię znajdziecie na stronie Yotama Ottolenghiego.