Dawno nie było pairingu – skoro wiosna to czas na sałatkę – pieczone buraki (w sezonie koniecznie młode!) i szpinak (który możecie zastąpić dowolną sałatą), uzupełnione o coś chrupiącego np. orzechy włoskie.  Jeśli jecie nabiał – ricotta sprawdzi się świetnie, jeśli nie – awokado doda kremowości – można też tak jak ja nie rezygnować ani z jednego, ani z drugiego. Do tego – miodowy winegret (1 łyżka miodu, 1 łyżka soku z cytryny i 4 łyżki oliwy).

A wino? Wybrałam Béquignol – mało znaną, starą odmianę pochodzącą z południowo-zachodniej Francji. Warto wiedzieć, że w kraju pochodzenia pozostał 1 ha winnic tego szczepu, natomiast w Argentynie rośnie ok. 600 ha Béquignol (ale znajdziecie je tylko pod 6-cioma różnymi etykietami).

Zdaniem Germána Masera – winiarza, pracującego w Escala humana, imigranci z Europy wiedzieli co robili, gdy przywozili ze sobą Béquignol do Argentyny. Odmiana daje wina bardzo dobrze pasujące do jedzenia i idealne do picia niedługo po zabutelkowaniu.

Germána od zawsze interesowały stare, niemal zapomniane odmiany, a za zadanie postawił sobie uchronienie starych szczepów z Uco Valley przed wyginięciem. Krzewy Béquignol mają 65 lat i rosną w jednej winnicy z (a dokładniej – nad, bo sadzone są w systemie pergola, w Argentynie znanym jako in parral) cabernet franc – więcej możecie obejrzeć i posłuchać tutaj. 2019 jest drugim rocznikiem Béquignol Livvera humana.

Wino początkowo pachnie  żelaziście i wiśniowo, po chwili aromaty rozwijają się w kierunku przyprawowych (cynamon, pieprz) i owocowych (malina !). W ustach – dobrze zaznaczona kwasowość (wiśniowa), a do tego cynamon i malina, średnio zaznaczone taniny i nieprzesadna koncentracja. Owocowa słodycz dobrze komponuje się z burakiem, a kwasowość – z kremowymi dodatkami do sałatki, sos łączy jedno i drugie, ale – mimo, że piłam je do jedzenia, spokojnie sprawdzi się też solo.

Wino sprowadza do Polski Vive le vin, kosztuje 94 zł.