Salomon CS

Są takie szczepy, które rzadko pojawiają się w naszych kieliszkach. Cabernet Sauvignon zdecydowanie do nich należy. Na szczęście są także winiarze, których wina są w stanie to zmienić.

Podczas degustacji Grand Cru – najlepszych win importowanych przez Roberta Mielżyńskiego, okazało się, że jednym z takich producentów jest Berthold Salomon. Sympatyczny, bardzo rozmowny (wspominał już o nim Sławek w swojej relacji z Grand Cru w Poznaniu) właściciel winnic na dwóch kontynentach – w Austrii i w Australii.

Jego austriacką winiarnię polecaliśmy Wam w poście o rowerowych wyprawach po Austrii, Dzisiaj natomiast zapraszamy do posłuchania opowieści samego właściciela o tym jak stał się posiadaczem winnicy w Australii. 

Tekst wywiadu po polsku



Jestem właścicielem dwóch winnic. Starsza z nich, należąca do rodziny to Salomon Undhof. Leży w Stein an der Donau (nad Dunajem) około godzinę jazdy samochodem od Wiednia. Znajduje się w miejscu gdzie Dunaj się zwęża. Nasze tarasowe winnice, są skierowane na południe i leżą bezpośrednio nad rzeką. Rosną tam Grüner Veltliner i Riesling. Ta winnica jest w rękach naszej rodziny od 1792 roku. W 1929 roku przejął ją mój ojciec, urodzony w 1905. Gdy niespodziewanie zmarł w 1971 roku, winnica trafiła w ręce mojego 11-lat starszego brata. Ja w tym czasie byłem jeszcze w liceum.
Zawsze mieliśmy dobre układy, ale ja marzyłem o własnej winnicy. Początkowo działałem w branży winiarskiej pracując dla importera, ale cały czas chciałem zajmować się winem niezależnie. Wpadłem na szalony pomysł, żeby kupić winnicę w Australii. Zrealizowałem go w 1995 roku i wraz z żoną i dziećmi podjęliśmy decyzję by tam wyemigrować. Oczywiście potrzebowaliśmy trochę czasu, by zorganizować winiarnię i móc tworzyć wina. Naszym pierwszym rocznikiem był 1998, ale to wino powstało w bardzo małych ilościach, natomiast pierwszym rocznikiem przeznaczonym na sprzedaż był 2001.
W 2000 roku okazało się, że stan zdrowia mojego brata nie pozwala mu na emigrację do Australii, ani na dalsze zajmowanie się winem, więc wróciłem do Austrii.
Zatem moje pierwsze wino powstało w Australii w 1998, natomiast pierwsze wino w  rodzinnej winnicy w Austrii wyprodukowałem w 2002 roku.
Od śmierci mojego brata w 2007 roku jestem w Australii raz do roku w czasie zbiorów (luty/marzec), czasem, jeśli to konieczne, pojawiam się drugi raz. Mam bardzo dobry zespół opiekujący się winnicami i tworzący wina, więc nie muszę tam być obecny cały czas.

Berthold kontynuował, opowiadając o australijskim regionie w którym znajdują się jego winnice…

Tekst wywiadu po polsku


Nasze winnice w Australii leżą na południe od Adelaide Hills. W Europie wiele osób myśli, że w Australii pogoda przez cały rok jest taka sama, cały rok jest gorąco i poszczególne lata nie różnią się od siebie. To nie jest prawda, mamy bardzo dużo stref mikroklimatycznych. Wiele zależy od tego jak daleko winnica leży od oceanu, na jakiej wysokości się znajduje i jaka jest temperatura oceanu w jej pobliżu.
Moje winnice leżą blisko oceanu indyjskiego – otwartego oceanu, a nie zatoki. Temperatura jest podobna do tej, jaką ma Atlantyk w północnej Hiszpanii w okolicach Costa Cantabria.
Ze środka kontynentu wieje gorący wiatr, ale zimny wiatr znad oceanu jest silniejszy. Nawet w gorące, bezwietrzne dni, po południu pojawia się wiatr, dzieje się tak ponieważ powietrze znad nagrzanego lądu unosi się wciągając zimne powietrze w głąb lądu.
Moje winnice rosną w skrajnych warunkach, ale winorośl by produkować dobre wina potrzebuje stresu – niezbyt żyznej gleby i trudnych warunków klimatycznych.


Na zakończenie spytaliśmy  czy w Salomon Estate (w Austalii) powstają tylko czerwone wina, a w Salomon Undhof (w Austrii) białe…  

Tekst wywiadu po polsku



Jest właściwie tak jak mówisz. W Australii mamy jeszcze trochę Viognier, północno-rodańskiego szczepu, który (podobnie jak ma to miejsce w Côte-Rôtie) mieszamy częściowo z naszym Shirazem.
Z Viognier robimy też wino fermentowane na skórkach, ekstremalne, przypominające wino z amfor.
W Austrii mamy natomiast prawie tylko białe wina, chociaż przez przypadek wynająłem też 2 tarasy na których mamy trochę austriackiego czerwonego szczepu – Zweigelta. Nie robimy z niego czerwonego wina, tylko różowe musujące. Powstaje go około 2000 butelek, więc można powiedzieć, że robimy je hobbystycznie. 

Mamy nadzieję, że ta opowieść sprawiła, że jesteście ciekawi jak smakują australijskie wina produkowane w Salomon Estate. My, jak już wspomnieliśmy we wstępie, szczególnie polecamy Cabernet Sauvignon Finniss River.

Delikatnie purpurowy kolor. Średnia intensywność aromatów, dominują maliny i dojrzałe wiśnie, lekko przykrywając Cabernetowy zapach porzeczki, pojawiają się też nuty słodkich przypraw (nic dziwnego, w końcu wino dojrzewało 18 miesięcy w beczkach z francuskiego dębu). W ustach nuty przyprawowe (cynamon, goździki, trochę wanilii), ale dominują jagody, dojrzałe wiśnie, lekka owocowa słodycz i zaznaczona kwasowość, dość intensywne i długo pozostające w ustach.

Degustowaliśmy podczas degustacji Grand Cru w Warszawie. Wino jest dostępne w sklepach  Roberta Mielżyńskiego, cena: 132 zł.